Okiem reprezentanta Polski:

ROBERT PRYGIEL: Z pewnością mecze będą bardzo zacięte, bo nadal nic nie wiadomo. Obydwie drużyny mają szanse na awans. Żadna zatem nie odpuści, będzie walczyła do końca. Grając w Stanach Zjednoczonych dwukrotnie udowodniliśmy, że jesteśmy lepsi. A amerykańską zwyżką formy nie martwiłbym się.

Naszym dodatkowym atutem jest gra przed własną publicznością. W Spodku rozegraliśmy, w przeciwieństwie do drużyny z USA, wiele spotkań. I zawsze kibice byli z nami, wierzyli w nasze możliwości. To także dla nich musimy zagrać dobrze od początku.

Trener powtarza, by nie wyszukiwać słabych stron rywali tylko grać swoje, koncentrować się na własnych zadaniach. Musimy postawić na zagrywkę i grać blokiem – a to potrafimy. Dodam tylko, że Stanley nie jest w takiej formie jak w trakcie rozgrywek ligowych…

ROBERT PRYGIEL: Oczywiście zwycięstw! Myślę nawet, że dość łatwych. Japonia jest przeciwnikiem dużo słabszym, więc spodziewam się dwóch zwycięstw i nie powinno być tie-breaków. Różnica w umiejętnościach między naszą reprezentacją i reprezentacją Japońską jest tak duża, że te kilka procent, które możemy stracić przez konieczność aklimatyzacji, nie powinno być problemem. Zresztą podróże nie są niespodzianką, chłopcy są na to przygotowani.

Myślę, że dużych zmian taktycznych nie będzie. Ciężko coś zmieniać po wygranym meczu. Myślę, że trener będzie chciał, żeby zagrali jak w drugim meczu z Serbią i Czarnogórą. Według mnie, wyjdzie ta szóstka, która kończyła tamten mecz, a jeśli wszystko się dobrze ułoży, może trener da pograć rezerwowym.

Mecze są transmitowane w Polsce bardzo wcześnie, ale myślę, że mamy wspaniałych kibiców i ci najwierniejsi na pewno wstaną, bo warto. Kibice na pewno wierzą, tak jak ja, że w weekend zobaczą mecze równie dobre jak ten z Serbią i Czarnogórą.

Rozgrywki między Polską a Serbią i Czarnogórą w ramach Ligi Światowej komentuje reprezentant Polski, ROBERT PRYGIEL:

Niestety, mecz rozegrany w miniony piątek był chyba jednym z najsłabszych meczów Polaków od kiedy drużynę prowadzi Lozano. Popełniliśmy dużo błędów, a Serbowie grali bardzo poprawnie, starając się ich nie robić. W sobotę chłopcy grali już o dużo lepiej, ale zabrakło nam szczęścia. Zaowocowała też niepewność zaszczepiona po piątkowym meczu.

Czy drużynie starczy sił na wygraną w Łodzi? Sił fizycznych nikomu nie zabraknie. Tego jestem pewien, bo uczestniczyłem w przygotowaniach. To będzie już trzeci tydzień chłopaków w Europie, więc minie czas aklimatyzacji po podróży do Stanów Zjednoczonych.

Poza tym w Polsce jesteśmy zupełnie inną drużyną i jeśli wyjdzie nam początek meczu, to będziemy kontrolować grę. Myślę, że chłopcy mogą wygrać. W Polsce gramy w salach, które znamy, na których trenujemy. Na trybunach są znajomi i rodzina. Nie jest też tajemnicą, że polscy kibice stwarzają niepowtarzalną atmosferę. To dopinguje.

ROBERT PRYGIEL: Myślę, że w tej chwili Polacy dobijają do światowej czołówki. Moim zdaniem Serbia i Czarnogóra nie jest już tą samą drużyną co kilka lat temu, gdy grał Vladimir Grbić. W składzie Serbi i Czarnogóry zagra Ivan Miljković, ale to wcale nie musi być czymś strasznym. Z jednej strony dłuższa przerwa w grze, mogła spowodować, że jest w gorszej formie. Po drugie gra oparta na jednym zawodniku po stronie serbskiej też może działać na naszą korzyść.

Oczywiście mamy szanse wygrać i wydaje mi się, że Polacy wygrają. Myślę, że uwagę w tym meczu powinniśmy zwrócić raczej na własną grę, niż na grę niż przeciwnika. Moim skromnym zdaniem jesteśmy zespołem silniejszym od Serbii i Czarnogóry i musimy zadbać, by było jak najmniej błędów po naszej stronie.

Powrót