Reprezentacje
Ekstraklasa
I Liga
II Liga
Rozgrywki młodzieżowe
Siatkówka plażowa
FIVB CEV
Nasi Partnerzy
















Adidas Sklepy



Polska Siatkówka
Magazyn Siatkówka



Wiadomości

powrót powrót

Podsumowanie pierwszych meczów play-off I ligi kobiet

2010-03-15 09:17


Pierwsze mecze fazy play-off w I lidze kobiet nie przyniosły zaskakujących rozstrzygnięć. Najbliżej sprawienia sensacji były siatkarki Chemika Police, które w niedzielnym meczu prowadziły w Sopocie 2:1, ale ostatecznie uległy Treflowi 2:3.
 
Trefl Sopot – Chemik Police

Choć przed początkiem rywalizacji Trefla Sopot z Chemikiem Police wydawało się, że zdecydowanym faworytem rywalizacji między tymi zespołami będą podopieczne Edwarda Pawluna, to jednak zawodniczki z północno-zachodniej Polski już w meczach sezonu zasadniczego pokazały, że potrafią toczyć wyrównane boje z murowanym faworytem I-ligowych rozgrywek. 

Pokazał to już pierwszy set sobotniej konfrontacji. Podopieczne Mariusza Bujka pojedynek rozpoczęły bez najmniejszego respektu dla liderek po rundzie zasadniczej. Premierowa odsłona toczyła się punkt za punkt. Przy stanie 18:18 „Chemiczki” dość nieoczekiwanie uzyskały kilka „oczek” przewagi, którą dowiozły do końca tej partii (25:20). Podrażnione takim obrotem sprawy gospodynie, z dużym animuszem rozpoczęły kolejną odsłonę Już na jej początku wygrywały 5:1 i z każdą następną akcją powiększały swoją przewagę. Przy stanie 19:10 dla podopiecznych Edwarda Pawluna wydawało się, że sopocianki pewnie doprowadzą do remisu, ale wówczas w pogoń rzuciły się policzanki. Dzięki dobrej grze podopiecznych Mariusza Bujka prowadzenie gospodyń stopniało do czterech punktów, a  następnie wynosiło zaledwie dwa „oczka” (23:21). W końcówce więcej doświadczenia wykazały zawodniczki Trefla i rozstrzygnęły na swoją korzyść drugiego seta 25:21. Trzecia partia była zacięta, a prowadzenie zmieniało się, jak w kalejdoskopie. Jednak dzięki dobrej dyspozycji Natalii Nuszel sopocianki zwyciężyły 25:22 i wyszły na prowadzenie w meczu 2:1. Jednak podopieczne Mariusza Bujka wcale nie zamierzały się poddawać. Udało im się nawet osiągnąć kilka punktów przewagi (9:4), ale ambitna pogoń Trefla przyniosła skutek. Ostatecznie ta odsłona padła łupem podopiecznych Edwarda Pawluna 25:20, a to dało im pierwsze zwycięstwo w batalii z ekipą z Polic.  - Gra wyglądała lepiej, niż wynik. Przegraliśmy sami ze sobą, w kluczowych momentach drugiego, trzeciego i czwartego seta zawiedliśmy. A mogliśmy je spokojnie „puknąć” – powiedział dla Głosu Szczecińskiego trener Chemika. 
 
Niedzielny pojedynek był  jeszcze bardziej emocjonujący. Podobnie, jak w sobotę premierowa odsłona należała do podopiecznych Mariusza Bujka, ale ich przewaga była o wiele wyraźniejsza, bowiem pozwoliły gospodyniom na ugranie zaledwie 17 „oczek” Pomne doświadczeń z wcześniejszego meczu zawodniczki Edwarda Pawluna postanowiły wziąć sprawy w swoje ręce. Szybko przyniosło to efekt, bowiem drugi set padł ich łupem 25:20. Jednak ambitnie grające policzanki nie zamierzały odpuszczać. Mimo, że w trzeciej odsłonie przegrywały, to potrafiły doprowadzić do remisu, a w końcówce rozstrzygnąć ją na swoją korzyść. Wówczas w Sopocie zapachniało sensacją. Ale Trefl, jak przystało na faworyta w dalszej części meczu „wrzucił piąty bieg”, a to zaowocowało wygranymi w dwóch kolejnych setach. Ostatecznie sopocianki zwyciężyły 3:2, a podopiecznym Mariusza Bujka pozostał niedosyt, ponieważ miały dużą szansę na pokuszenie się o sporą niespodziankę w Sopocie. Nie udało im się to, lecz będą miały jeszcze przynajmniej jedną szansę, tym razem 27 marca, kiedy to odbędzie się w Policach trzecie spotkanie między tymi drużynami.   


TPS Rumia – KSZO Ostrowiec Świętokrzyski

Konfrontacja TPS-u Rumia z AZS-em KSZO Ostrowiec Świętokrzyski zapowiadała się o wiele bardziej ciekawie, niż rywalizacja Trefla z Chemikiem, tym bardziej, że w sezonie zasadniczym obie drużyny podzieliły się zwycięstwami. Jednak w pierwszych dwóch spotkaniach emocji było, jak na lekarstwo. Okazało się, że ostatnie słabsze występy podopiecznych Romana Murdzy nie były dziełem przypadku. 

W sobotnim pojedynku jedynie w drugim secie były one w stanie nawiązać walkę z dobrze, a przede wszystkim równo grającymi gospodyniami. Jednak ostatecznie ta odsłona zakończyła się porażką zespołu z Ostrowca Świętokrzyskiego 23:25. Dwa pozostałe sety toczyły się pod wyraźne dyktando zawodniczek z Rumi. Ekipa KSZO nie potrafiła znaleźć skutecznej recepty na konsekwentnie grające siatkarki TPS-u, a to sprawiło, że w pierwszym meczu play-off zawodniczki z regionu świętokrzyskiego uległy gospodyniom 0:3. - Dziewczyny zademonstrowały bardzo wyrównaną dyspozycję, co zadecydowało o tym, że wygraliśmy ten mecz i to w tak wysokim stosunku. W ciągu ostatnich kilku lat nie mieliśmy takich doświadczeń, że graliśmy play-off z próbą podjęcia walki o awans do PlusLigi Kobiet, dlatego trudno cokolwiek przewidywać, ale myślę, że dziewczyny po tym spotkaniu powinny jutro zagrać jeszcze lepiej - podsumował sobotni pojedynek na łamach tpsrumia.pl szkoleniowiec rumskiego zespołu, Jerzy Skrobecki. 

W niedzielnym meczu przyjezdne zawiesiły nieco wyżej poprzeczkę gospodyniom. Dwie pierwsze partie były niezwykle zacięte. Jednak w końcówkach więcej doświadczenia i zimnej krwi zachowywały podopieczne trenera Skrobeckiego, a dzięki temu zwyciężały 26:24 i 25:23. Nieco podłamane takim obrotem sprawy zawodniczki Romana Murdzy w trzecim secie wyraźnie spuściły z tonu, a to od razu odbiło się na wyniku. Rumianki uzyskały sporą przewagę i kontrolowały boiskowe wydarzenia do końca meczu. - O tym pierwszym spotkaniu trzeba jak najszybciej zapomnieć. Dziewczyny nie grały może aż tak źle, jak wskazywałyby na to wyniki setów, kilkakrotnie rywalki miały po prostu więcej szczęścia w długich wymianach, ale rezultat mówi sam za siebie. Przegraliśmy przede wszystkim w sferze mentalnej. Zespół wyszedł na parkiet bojaźliwy, bez wiary w sukces. W niedzielę było już pod tym względem lepiej, ale sportowo znów rywalki były lepsze - ocenił dwumecz cytowany przez Gazetę Wyborczą Władysław Mazur, kierownik ostrowieckiej ekipy.

Kolejna wygrana 3:0 pozwala podopiecznym Jerzego Skrobeckiego ze spokojem patrzeć w przyszłość. Zapewne siatkarki TPS-u już w pierwszym pojedynku w Ostrowcu Św. będą chciały wywalczyć awans do II rundy play-off, zaś ostrowczanki mają dwa tygodnie na wypracowanie zwyżki formy, która pozwoli im przedłużyć batalię o awans do finałowej rywalizacji w I lidze kobiet.        
 
MOSiR Mysłowice – Sokół Chorzów

W pierwszej parze rywalizującej o utrzymanie się na zapleczu PlusLigi Kobiet walczą ze sobą zespoły Remagum MOSiR Mysłowice oraz Sokoła Chorzów. Chorzowianki w poprzednim sezonie toczyły batalie w play-off o awans do siatkarskiej ekstraklasy, a teraz muszą bronić się przed spadkiem do II ligi. Przed rozpoczęciem barażowej konfrontacji pomiędzy dwoma śląskimi ekipami więcej szans na wyjście z niej zwycięsko miały zawodniczki z Mysłowic, nie tylko dlatego, że rundę zasadniczą zakończyły na siódmej pozycji, zaś chorzowianki uplasowały się na dziesiątym miejscu, ale także dlatego, iż w sezonie zasadniczym MOSiR dwukrotnie wykazał już wyższość nad drużyną Sokoła. 
Już sobotni pojedynek pokazał,  że gospodynie chcą odnieść na swoim terenie dwa zwycięstwa i jechać do Chorzowa po to, aby postawić tam przysłowiową  kropkę nad „i”. Podopieczne Sebastiana Michalaka w każdym z trzech setów sobotniej rywalizacji kontrolowały boiskowe wydarzenia. Przyjezdnym brakowało siatkarskich argumentów, aby móc nawiązać  wyrównaną walkę z zawodniczkami Remagum. O bezradności Sokoła świadczy fakt, że w ani jednej partii nie udało mu się osiągnąć „magicznej” dwudziestki. Chorzowiankom pozostawała jedynie nadzieja, że w niedzielnym spotkaniu zaprezentują się lepiej i będą w stanie nawiązać bardziej wyrównaną walkę z mysłowiczankami. 

Jednak rozpędzone gospodynie wcale nie zamierzały zwalniać tempa. Niedzielny mecz rozpoczęły z równie wielkim animuszem, co sobotni pojedynek. Efekt był piorunujący. Zawodniczki MOSiR-u szybko wypracowały sobie przewagę w premierowej odsłonie i z każdą kolejną akcją ją powiększały. Ostatecznie w tej partii zdeklasowały chorzowianki wygrywając 25:14. Obraz gry nie zmienił się także w dalszej części spotkania. Podopieczne Sebastiana Michalaka nadal nadawały ton grze, a przyjezdne nie były w stanie pokusić się chociażby o rozstrzygnięcie jednego seta na swoją korzyść. Porażki do 18 i 17 sprawiły, że Sokół ponownie uległ 0:3 i jego sytuacja jest bardzo ciężka. 

Obecnie w rywalizacji toczącej się do trzech zwycięstw 2:0 prowadzą siatkarki z Mysłowic. Kolejny pojedynek między tymi zespołami odbędzie się 27 marca w Chorzowie, tak więc jeśli Marta Szymon i jej koleżanki marzą  o przedłużeniu swoich szans na pozostanie na zapleczu PlusLigi Kobiet, to w ciągu dwóch tygodni muszą znacząco poprawić swoją formę, zaś drużyna MOSiR-u zapewne zrobi wszystko, by już w pierwszej konfrontacji w Chorzowie rozstrzygnąć losy całej rywalizacji. 

Jedynka Aleksandrów  Łódzki – Legionovia Legionowo

W drugiej parze walczącej o pozostanie w I lidze „spotkały się” ekipy Jedynki Aleksandrów  Łódzki oraz Legionovii Legionowo. W rundzie zasadniczej obie drużyny podzieliły się zwycięstwami, jednak na jej koniec nieco wyżej w tabeli uplasowały się podopieczne Jacka Pasińskiego, które zajęły ósmą pozycję i uzyskały o trzy punkty więcej, niż plasujący się na dziewiątym miejscu zespół z Legionowa, tak więc przed rozpoczęciem rywalizacji między tymi ekipami wydawało się, że emocji nie powinno zabraknąć. 

Pokazał to premierowy set sobotniego spotkania, w którym oba zespoły ambitnie walczyły o każdy punkt. Ostatecznie o tym, który z nich okaże się lepszy w pierwszej partii decydowała zacięta końcówka. W niej więcej zimnej krwi zachowały gospodynie, a dzięki temu zwyciężyły 26:24. Druga odsłona również  była dość zacięta, ale toczyła się ona pod niewielką  kontrolą podopiecznych Jacka Pasińskiego, które rozstrzygnęły ją na swoją korzyść 25:22. W trzecim secie Legionovia wyraźnie straciła wiarę, że w tym meczu można jeszcze pokusić się o wygraną. Skrzętnie wykorzystały to siatkarki z Aleksandrowa Łódzkiego. Ich dominacja w tej części spotkania nie podlegała dyskusji. Ostatecznie trzeci set padł ich łupem 25:15, a to oznaczało, iż zrobiły pierwszy z trzech kroków, ku zwycięstwu w barażowej rywalizacji z podopiecznymi Roberta Kupisza. - W sobotę oddaliśmy przeciwniczkom 42 punkty. Tak nie da się grać na poziomie I ligi – denerwował się szkoleniowiec zespołu z Legionowa. 

W niedzielnym spotkaniu było jeszcze mniej emocji. Siatkarki Jedynki od początku do końca meczu kontrolowały to, co działo się na boisku. Jedynie w trzecim secie ekipie z Legionowa udało się „dobić” do dwudziestego punktu, zaś w pozostałych dwóch odsłonach podopieczne Jacka Pasińskiego wygrywały do 19 i 14. – Dziewczyny podeszły bardzo skoncentrowane, zagrały jedne z lepszych zawodów w tym sezonie. Dzisiaj graliśmy z kontuzjowanymi zawodniczkami, bo Agnieszka Wołoszyn ma kontuzję łokcia, Karolina Olczyk praktycznie się nie rusza, ale chwała jej za to, że wyszła na boisko i chciała grać - chwała jej za to. Podjęła się tego wyzwania, mimo, że przez dwa tygodnie prawie nic nie robiła, i sprostała mu, z czego bardzo się cieszę. Wygraliśmy dwa razy i jedziemy po trzecie zwycięstwo do Legionowa – podsumował niedzielny pojedynek trener ekipy z Aleksandrowa Łódzkiego. 

Druga wygrana 3:0 stawia zawodniczki Jedynki w bardzo komfortowej sytuacji. Do wyjścia zwycięsko z całej konfrontacji potrzeba im jeszcze zaledwie jednego triumfu i wydaje się, że zrobią wszystko, aby uczynić to przy pierwszej nadarzającej się okazji. Natomiast Legionovia jest bliska degradacji do II ligi. Jeśli Małgorzata Kupisz i jej koleżanki liczą na pozostanie na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej, to na własnym parkiecie muszą dwukrotnie wykazać wyższość nad zespołem z Aleksandrowa Łódzkiego, a następnie zwyciężyć jeszcze na wyjeździe.

Radosław Nowicki



















Galeria | Sklep | Upominki | Ciekawe strony | Chat | Forum | RSS


PZPS © 2005 Produced by JMC. Powered by Contentia CMS.