Reprezentacje
Ekstraklasa
I Liga
II Liga
Rozgrywki młodzieżowe
Siatkówka plażowa
FIVB CEV
Nasi Partnerzy
















Adidas Sklepy



Polska Siatkówka
Magazyn Siatkówka



Wiadomości

powrót powrót

Podsumowanie 15. kolejki I ligi mężczyzn

2010-01-18 13:06


Największą niespodziankę w 15. kolejce I ligi sprawili siatkarze AZS-u Nysa, którzy w wyjazdowym pojedynku okazali wyższość nad Jokerem Piła. Ekipa BBTS-u Bielsko-Biała urwała jeden punkt Treflowi Gdańsk, a liderem został ponownie Fart Kielce.

Wydawało się, że w piętnastej kolejce I ligi najciekawiej zapowiada się konfrontacja Trefla Gdańsk z BBTS-em Bielsko-Biała. I tak też było. W pierwszych dwóch odsłonach trwała zażarta walka na przewagi, z której zwycięsko wyszedł raz jeden, raz drugi zespół. Trzeci set padł łupem podopiecznych Jerzego Strumiło i to oni byli bliżej zgarnięcia całej puli punktów, jednak ambitnie grający zawodnicy Przemysława Michalczyka doprowadzili do tie-breaka. W decydującej odsłonie gospodarze mieli minimalną przewagę, lecz bielszczanie zdołali doprowadzić do remisu 11:11. Jak się później okazało to było wszystko, na co tego dnia było stać ekipę BBTS-u, bowiem potem na parkiecie dominowali już gdańszczanie i to oni ostatecznie wygrali 15:11, a tym samym zrewanżowali się podopiecznym Przemysława Michalczyka za porażkę 2:3 z drugiej kolejki. - Chcieliśmy się zrewanżować za porażkę w Bielsku, co nam się udało. Myślałem, że łatwiej nam przyjdzie wygranie tego meczu, ale przeciwnik postawił nam bardzo wysoko poprzeczkę - przyznał po meczu przyjmujący Trefla, Andrzej Skórski. Mimo porażki zawodnicy z Bielska-Białej byli zadowoleni, bowiem po serii porażek udało im się wywalczyć cenny punkt na trudnym terenie. - Myślę, że to jest nasz sukces - powiedział zawodnik gości, Jarosław Lech. Przegrana w Gdańsku nie zmieniła pozycji w tabeli podopiecznych Przemysława Michalczyka, którzy nadal plasują się na siódmym miejscu i mają cztery „oczka" przewagi nad Pronarem Hajnówka, zaś utrata jednego „oczka" była kosztowna dla Trefla, który spadł na drugą pozycję, ale trzeba podkreślić, iż ma tyle samo punktów, co lider z Kielc.
Nie mniej emocji było w pojedynku Jokera Piła z AZS-em Nysa. Gospodarze po serii nie najlepszych spotkań liczyli na komplet punktów w meczu z ekipą z Opolszczyzny, ale ostatnia wygrana nysan nad Orłem Międzyrzecz pokazywała, że akademicy są w dobrej dyspozycji. Mimo, że pierwsza partia została rozstrzygnięta na korzyść drużyny z Wielkopolski, to kolejne dwie odsłony padły łupem gości i zapachniało sensacją. W czwartym secie podopieczni Rolanda Dembończyka zdołali się pozbierać i przedłużyć mecz, jednak ostatnie słowo należało do gości, którzy zwyciężyli w tie breaku 15:13 i sprawili swoim kibicom miłą niespodziankę. Kolejna porażka pilan, którzy chcą znaleźć się w pierwszej czwórce I ligi, sprawiła, że w zespole Jokera zrobiło się nerwowo. - Trzeba sobie zadać pytanie, co dalej? A zrobić to można tylko podczas męskich rozmów, na które przyszedł już czas. Trzeba dowiedzieć się tego, czy pchamy ten wózek w jednym kierunku, czy każdy w przeciwnym - przyznał w rozmowie dla wielkopolski sport.pl kapitan gospodarzy Witold Chwastyniak. Utrata punktów w kolejnym pojedynku doprowadziła do tego, że zespół z Wielkopolski spadł już na piątą lokatę w tabeli, a nysanie zdobyli dwa „oczka", które w końcowym rozrachunku mogą okazać się bezcenne. Akademicy zaciekle walczą bowiem o ósmą pozycję, która zapewni utrzymanie w I lidze, bez konieczności rozgrywania baraży.
Dla układu dolnych rejonów tabeli niezwykle ważne było spotkanie w Szczecinie, gdzie tamtejsze Morze Bałtyk podejmowało Energetyka Jaworzno. Już pierwsze piłki pojedynku pokazywały, iż waga tego meczu była bardzo duża. Obie drużyny grały dość nerwowo i popełniały sporo błędów. Mimo, że podopieczni Krzysztofa Janczaka uzyskali kilka punktów przewagi, to gospodarze zdołali odrobić straty i rozstrzygnąć tą odsłonę na swoją korzyść. - W końcówce pokazaliśmy, że potrafimy grać w siatkówkę, zagraliśmy po męsku i udało nam się rozstrzygnąć tą partię na swoją korzyść. To był przełomowy moment tego meczu. Wówczas zobaczyliśmy, że drużyna z Jaworzna jest do ogrania i wykorzystaliśmy to w 100% - podkreślał środkowy szczecińskiego zespołu, Michał Glinka. Kolejne dwie odsłony również potoczyły się po myśli podopiecznych Zdzisława Gogola. Dzięki trzem punktom siatkarze Morza Bałtyk nadal liczą się w walce o czołową ósemkę. Obecnie zajmują dziewiąte miejsce i mają dwa „oczka" straty do Pronaru Hajnówka. „Energetyczni" zagrali słabsze zawody i dlatego nie byli w stanie nawiązać wyrównanej walki ze szczecinianami. - Czasami są mecze lepsze, a czasami gorsze. Dziś zagraliśmy zdecydowanie słabiej. Mieliśmy troszkę niefarta. Przegraliśmy piłki, które przechodziły przez podwójny i potrójny blok. To spowodowało, że nasze skrzydełka zostały podcięte i nie graliśmy tak, jak powinniśmy - skomentował pojedynek grający trener jaworznian, Krzysztof Janczak. Obecnie jego podopieczni znajdują się na jedenastym miejscu w tabeli, ale mają zaledwie punkt straty do zespołów Morza Bałtyk i AZS-u Nysa.
Emocji nie było w konfrontacji Farta Kielce z GTPS-em Gorzów. Podopieczni Sławomira Gerymskiego w żadnym z setów nie potrafili nawiązać wyrównanej walki z ekipą z województwa świętokrzyskiego. Gorzowianie nie mieli siatkarskich argumentów, by przeciwstawić się „Farciarzom". Podopieczni Dariusza Daszkiewicza nie pozwolili rywalom zdobyć więcej niż dwadzieścia punktów w poszczególnych odsłonach i pewnie wygrali 3:0. - Długo analizowaliśmy grę przeciwników i staraliśmy się wychwycić ich słabsze strony. Wiedzieliśmy, że kluczem do zwycięstwa w dzisiejszym meczu będzie zagrywka. Udało nam sie zagrać nią bardzo dobrze, w samym pierwszym secie zdobywając tym elementem gry pięć punktów. Nawet jeśli nie udało sie zdobyć punktu bezpośrednio serwisem, to odrzucaliśmy rywala od siatki i dzięki temu mieliśmy znacznie ułatwione zadanie. Bardzo dobrze zespołem kierował dziś Michał Kozłowski, który świetnie rozrzucał blok gości - powiedział na łamach serwisu cksport.pl trener kielczan. Dzięki tej wygranej Fart powrócił na fotel lidera I ligi, jednak ma tyle samo punktów, co druga w tabeli ekipa z Gdańska. Siatkarze z Gorzowa Wielkopolskiego z dorobkiem 22 „oczek" plasują się na szóstej pozycji.
Kolejnej niespodzianki nie udało się sprawić uczniom Szkoły Mistrzostwa Sportowego, którzy w piętnastej kolejce podejmowali na własnym parkiecie Avię Świdnik. Mimo, że spalska młodzież grała bardzo ambitnie, to nie potrafiła znaleźć skutecznej recepty na podopiecznych Krzysztofa Lemieszka. Goście w dwóch pierwszych odsłonach dość pewnie zmierzali do końcowego triumfu. Zdecydowanie najwięcej walki było w trzeciej partii, w której gospodarze mogli przedłużyć swoje nadzieje na jakiekolwiek punkty w tym pojedynku. Jednak w końcówce więcej zimnej krwi i doświadczenia wykazali zawodnicy Avii, i to oni wygrali tą odsłonę 29:27, a w konsekwencji cały mecz 3:0. Na porażkę podopiecznych Grzegorza Rysia mogła mieć wpływ absencja Miłosza Hebdy. Jednak w zespole gości również zabrakło kilku siatkarzy (Jaskulski, Dziewit, nie w pełni dysponowany był Wójcicki). - Obawialiśmy się tego meczu, choć w pierwszym i drugim secie nie było się czego bać - powiedział po meczu trener świdniczan, Krzysztof Lemieszek. Kolejna wygrana Avii sprawiła, że nadal zajmuje ona trzecią lokate i ma nad czwartym Orłem Międzyrzecz już pięć punktów przewagi. Siatkarze SMS-u plasują się na dwunastej pozycji. Do tej pory zgromadzili na swoim koncie dwanaście „oczek"
W ostatnim meczu piętnastej kolejki I ligi zmierzyły się ze sobą drużyny Orła Międzyrzecz i Pronaru Hajnówka. Dość niespodziewanie pierwsza odsłona została zapisana na konto podopiecznych Pawła Blomberga. - Miałem wrażenie, że moi gracze wyszli na pierwszego seta lekko niedogrzani. Popełniliśmy trochę za dużo prostych błędów, nie skończyliśmy kilku ważnych kontr i to się zemściło - ocenił tą część pojedynku trener gospodarzy, Janusz Malinowski. Jednak od drugiego seta do pracy wzięły się międzyrzeckie „Orły". Przyniosło to efekt, bowiem trzy kolejne odsłony padły łupem zespołu z województwa lubuskiego i gospodarze mogli cieszyć się z trzech punktów. - Moim zdaniem to był najsłabszy mecz w pierwszej lidze jaki widziałem. Poziom był żenujący. Zarówno nasz jak i Orła, może poza elementem zagrywki w którym dziś rywale spisali się bardzo dobrze. Za ten element można rywala pochwalić, ale ogólnie wyglądało to tak jakby obie drużyny miały jeszcze w głowie przerwę świąteczną - skrytykował poziom spotkania trener gości, Paweł Blomberg. Po piętnastu kolejkach ekipa z Międzyrzecza okupuje czwartą pozycję w tabeli. Podopieczni Janusza Malinowskiego do tej pory zgromadzili na swoim koncie 25 punktów, jednak tuż za nimi znajduje się grupa pościgowa, która tylko czeka na potknięcie „Orłów" i wskoczenie na ich miejsce. Mimo porażki hajnowianie nadal są na ósmym miejscu, lecz zbliżają się do nich drużyny ze Szczecina i Nysy.

Radosław Nowicki



















Galeria | Sklep | Upominki | Ciekawe strony | Chat | Forum | RSS


PZPS © 2005 Produced by JMC. Powered by Contentia CMS.