powrót

Wojciech Grzyb: Z Brazylią można wygrać

2009-06-10 11:48

Dziś o godz. 19.00 reprezentacja Polski siatkarzy pod wodzą Daniela Castellani’ego wyleci do Brazylii, gdzie w dniach 13-14 czerwca rozegra dwa spotkania z ekipą canarinhos w ramach 20. edycji Ligi Światowej. 

W dwunastce na pierwsze mecze LŚ - przeciwko Brazylii i Wenezueli znalazł się Wojciech Grzyb. Środkowy reprezentacji Polski podkreślił, że Brazylijczycy są zdecydowanym faworytem grupy, ale na pewno nie jest to przeciwnik, z którym nie można wygrać.

- Wchodząc na parkiet każda z drużyn ma szansę na zwycięstwo. Wydarzenia na boisku  pokazują dopiero, kto w danym momencie jest akurat lepszy. Dlatego specjalnie nie zaprzątam sobie głowy faktem, że w pierwszej kolejności gramy z Brazylią, która jest faworytem grupy.  W sporcie, a zwłaszcza w siatkówce,  często się  bowiem zdarza tak, że wygrywa się z faworytem, a potem przegrywa z drużynami teoretycznie słabszymi – mówi Wojciech Grzyb. 

- Musimy się więc skupić na tym, żeby zagrać jak najlepiej w każdym spotkaniu, nie myśląc o tym, czy po drugiej stronie siatki stoi Brazylia, Finlandia, czy Wenezuela – dodaje zawodnik.

Przypomnijmy, że w szerokiej kadrze na Ligę Światową znalazło się pięciu zawodników, grających na pozycji środkowego. Oprócz Wojciecha Grzyba są to: Łukasz Kadziewicz, Karol Kłos, Marcin Możdżonek oraz Piotr Nowakowski. Rywalizacja na pewno będzie więc bardzo zacięta.

- Rywalizacja zawsze sprzyja mobilizacji i postępom. Oczywiście, niezbyt miły jest moment, w którym trzeba się potem z kimś pożegnać. Jest to jednak normalna sprawa, bo wszyscy wiedzą ilu nas jest i ilu może pojechać na dane zawody. Ja niestety nie raz znalazłem się w takiej sytuacji, że musiałem wrócić do domu. Teraz każdy będzie więc robił wszystko, żeby trener postawił właśnie na niego.

Wojciech Grzyb podkreślił, że atmosfera, jaka obecnie panuje w drużynie, jest bardzo dobra. – W zespole jest teraz sporo nowych, młodych zawodników, którzy wnoszą dużo zaangażowania, zdrowia i zapału na treningach, co pozytywnie wpływa na tych, nazwijmy ich – nieco starszych – mówi z uśmiechem zawodnik.
 

Rozmawiała: Aneta Stożek