powrót

MŚ kadetów: dzień przed pierwszym meczem

2007-08-15 07:37

Po pięciu dniach pobytu w Tijuanie, w poniedziałek reprezentacja Polski kadetów przeniosła się do Mexicali. W tym gorącym, położonym na pustyni, mieście już środę o godzinie 13.00 czasu lokalnego (24.00 czasu polskiego) Polacy meczem z Kubańczykami rozpoczną walkę o medale mistrzostw świata.

Mexicali, to stolica stanu Baja Kalifornia, miasto założone w 1913 roku, a jego nazwa pochodzi od słów MEXI-co i CALI-fornia. Ciekawostką jest to, że położone jest w depresji – około 3 metrów poniżej poziomu oceanu. W porównaniu do Tijuany, klimat w Mexicali jest zdecydowanie mniej przyjazny dla Europejczyków. W czasie ostatnich dwóch dni termometry w cieniu pokazywały 43-45 stopni Celsjusza, co oznacza, że temperatura odczuwalna przez człowieka w słońcu znacznie przekraczała 50 stopni.

Na szczęście nasza reprezentacja zakwaterowana została w klimatyzowanym hotelu. Jednak pierwszy trening, w poniedziałek po południu, odbył się w hali pozbawionej klimatyzacji. Dla zawodników był to wyjątkowo obciążający wysiłek, a nawet nie uczestniczący w ćwiczeniach sztab trenerski, musiał po powrocie do hotelu zmieniać mokre od potu koszulki. We wtorek przed południem trening odbył się już w klimatyzowanej hali głównej, tej samej, w której rozgrywane będą zawody.

Na dzień przed inauguracyjnym meczem, nastroje w polskiej ekipie są dobre. - Wierzę w to, że wygramy pierwszy mecz, choć przeciwnik jest dla nas jeszcze mało znany – mówi  trener reprezentacji Karol Janaszewski. - Próbowaliśmy tu od wszystkich zdobywać jakieś informacje o Kubie, ale nam się to nie udawało. Liczyliśmy na to, że jakieś informacje mają Amerykanie, ale oni do Meksyku przed naszym wyjazdem z Tijuany jeszcze nie dotarli. Zaczynaliśmy już wątpić czy w ogóle się z nimi zobaczymy przed meczem z Kubą. Na szczęście dziś udało nam się pozyskać nagranie z jednego meczu, więc noc poświęcimy na rozpracowywanie tego zespołu tak, aby rano nasi zawodnicy dostali od nas pewne informacje na ich temat – dodał trener Janaszewski.